Przejmujące zdjęcia świadka tragedii. CBA przypomni historię wsi spalonej przez MO
Specjalna plenerowa wystawa, przygotowana przez CBA, przypomni tragiczną historię mieszkańców Wąwolnicy - wsi, spalonej przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Wystawa wykorzystuje zdjęcia amerykańskiego fotografa John’a Vachon’a, a jej oficjalnym promotorem jest Instytut Pamięci Narodowej.
2021-05-02, 17:03
Wąwolnica zostałą spalona 2 maja 1946 r, w rok po zakończeniu II wojny światowej, przez Grupę Operacyjną komunistycznej Milicji Obywatelskiej, przy wsparciu funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Był to akt odwetu za wspieranie polskiego podziemia niepodległościowego.
Powiązany Artykuł
75. rocznica spalenia Wąwolnicy. Prof. Panfil: trudno powiedzieć, co było prawdziwym powodem
Autorem unikatowych zdjęć z pacyfikacji Wąwolnicy jest amerykański fotograf John Vachon, przebywający wówczas w Polsce z misją UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration) – międzynarodowej organizacji utworzonej w Waszyngtonie w celu udzielenia pomocy obszarom wyzwolonym w Europie i Azji po zakończeniu II wojny światowej.
UB nie pozwalało gasić zabudowań
"Dla mieszkańców Wąwolnicy, jak dla setek tysięcy Polaków, wojna nie skończyła się w 1945 r." - czytamy w komunikacie prasowym IPN. "2 maja 1946 r. Grupa Operacyjna Milicji Obywatelskiej, w ramach odwetu za wspieranie polskiego podziemia niepodległościowego, spaliła wieś Wąwolnicę, strzelając w zabudowania pociskami zapalającymi. Milicjantów wsparli funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa oraz żołnierze Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy nie pozwalali gasić zabudowań" - informuje Instytut.
"W wyniku akcji funkcjonariuszy komunistycznego reżimu życie straciły trzy osoby. Spalony dobytek wąwolniczan to ponad sto zabudowań mieszkalnych i gospodarczych oraz duża część inwentarza. Straty materialne poniesione przez 197 poszkodowanych, zamknęły się kwotą ponad 75 milionów 316 tysięcy ówczesnych złotych" - czytamy.
REKLAMA
Czytaj także:
- "Echa Katynia". Hlebowicz: totalitarne ideologie ciągle w ludziach tkwią
- 61 lat temu władze PRL brutalnie spacyfikowały obrońców Krzyża z Nowej Huty
"Mieszkańcy Wąwolnicy, którzy zostali tak okrutnie skrzywdzeni, przez lata byli samotni. Komuniści nie zadowolili się aktem terroru. Całe lata zabraniali mieszkańcom wspominać o tragedii, fałszując jednocześnie przekaz historyczny o tym wydarzeniu. Reżimowe władze odmawiały również mieszkańcom odszkodowań, piętnując ich jako »bandytów«".
"Prawda przeżyła w fotografiach"
"Prawda przeżyła w smutnych wspomnieniach wąwolniczan oraz na niezwykłych fotografiach amerykańskiego fotoreportera Johna Vachona, który przypadkiem znalazł się w okolicy i – niezauważony przez komunistycznych funkcjonariuszy – uwiecznił dramat wsi. Jako pracownik UNRRA, z pewną swobodą mógł się poruszać po Polsce. Jechał właśnie z Kozienic do Lublina, gdy zobaczył słupy dymu, które przypominały mu palące się szyby naftowe ze Stanów Zjednoczonych. Podjechał do Wąwolnicy po przeciwnej stronie wsi w stosunku do akcji pacyfikacyjnej i zrobił te unikatowe zdjęcia" - głosi komunikat IPN. Jak czytamy, zdjęcie trafiły w ręce polskiego wydawcy dzięki córce Johna Vachona.
REKLAMA